top of page

Oczekujemy rzetelnych danych?

  • Zdjęcie autora: PolskaSky
    PolskaSky
  • 26 kwi
  • 5 minut(y) czytania

W świecie mediów oczekujemy rzetelnych danych i prawdziwych informacji. Politycy wszystkich opcji prześcigają się w deklaracjach walki z dezinformacją. Jednak czy w istocie naprawdę pragniemy prawdy? A może podświadomie jej nie znosimy, bo bezlitośnie obnaża niewygodne fakty i burzy wygodne iluzje, w których funkcjonujemy?


Przekazy medialne, przygotowywane przez wyspecjalizowanych ekspertów od komunikacji, odpowiadają zapotrzebowaniu na pozytywną narrację. Funkcjonujemy w rzeczywistości opartej na starannie kreowanych obrazach sukcesów osób czy instytucji, przy czym coraz trudniej ocenić, na ile odpowiadają one faktycznie rzeczywistości. W dzisiejszych realiach niemal każda organizacja zdaje się mieć własnego symbolicznego „misia”, który ma przekonać sceptyków i utwierdzić odbiorców w przekonaniu o skuteczności działań, niezależnie od ich rzeczywistej wartości, potrzeby czy uzasadnienia.


Doskonałym przykładem naszego zbiorowego apetytu na iluzję jest trwająca kampania prezydencka. Jeden z kandydatów próbuje zerwać maskę pozorów, demaskując pustkę i fałsz wielu składanych obietnic. Mimo tak wyraźnego obnażenia kłamstw znaczna część społeczeństwa zdaje się tego nie dostrzegać — lub, co bardziej prawdopodobne, wcale nie chce tego dostrzec. W rzeczywistości zbudowanej na wygodnych narracjach każdy, kto próbuje przebić się przez mur iluzji, natychmiast staje się niewygodny, traci wiarygodność i postrzegany jest jako zagrożenie. Prawda burzy bowiem starannie wykreowaną fasadę zbiorowej "zajebistości", na której oparto nasz komfortowy obraz świata.


Żyjemy dziś w rzeczywistości, w której prawda coraz rzadziej bywa atrakcyjna — zbyt często niesie bowiem ryzyko narażenia się na niechęć rozmaitych środowisk. W świecie mediów i portali społecznościowych, gdzie liczą się przede wszystkim zasięg, klikalność i zgodność z dominującymi narracjami, odwaga stawiania niewygodnych pytań lub nawet „kliknięcie” niepopularnej informacji bywa postrzegane nie jako akt odpowiedzialności, lecz jako przejaw niepożądanej kontrowersji, za którą można zapłacić wysoką cenę. A przecież wolność słowa nie schodzi nam z ust — choć w praktyce coraz częściej bezwolnie przytakujemy nieprawdzie.


Na stronach Ministerstwa Cyfryzacji pojawiła się informacja o kolejnej odsłonie ogólnopolskiej kampanii społecznej, której celem jest edukacja społeczeństwa w zakresie

dezinformacji, manipulacji w sieci oraz zagrożeń wynikających z rozpowszechniania niezweryfikowanych treści. Koncepcja kampanii nawiązuje do wizerunku trolli jako symbolu internetowych manipulacji. Jak informuje Ministerstwo, kampania jest odpowiedzią na rosnący problem dezinformacji w sieci – zarówno tej szerzonej przez boty i farmy trolli, jak i przez nieświadomych użytkowników udostępniających niesprawdzone informacje.


W kontekście działań rządowych oraz nowej odsłony kampanii przeciwko internetowym trollom warto przyjrzeć się, jak w praktyce wygląda kwestia publikowania prawdy w branży lotniczej i w jakim stopniu dostępne w przestrzeni publicznej materiały budują zaufanie do przekazywanych treści. Czy komunikaty branżowe, zwłaszcza te formułowane przez państwowe spółki, są wystarczająco przejrzyste i zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy? Czy firmy z niszowych sektorów, takich jak lotnictwo, są rzeczywiście gotowe na dialog i budowanie rzetelnych przekazów, czy raczej ograniczają się do jednostronnej narracji?


24 października 2024 roku na portalu Money.pl ukazał się artykuł oznaczony informacją o płatnej współpracy z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej, zatytułowany „Bezpieczeństwo ruchu lotniczego nad Polską dziś i za 10 lat. Jak poradzić sobie z wielkimi wyzwaniami?”.


W tekście znalazła się następująca informacja:

„50 tysięcy statków powietrznych – to aktualna, matematycznie wyliczona z zachowaniem odpowiednich marginesów bezpieczeństwa, pojemność nieba nad Polską. Każdy statek powietrzny potrzebuje określonej przestrzeni, korytarza przelotu zarezerwowanego wyłącznie dla niego, w którym nie ma prawa znaleźć się nic i nikt inny. To właśnie te korytarze, zsumowane, dają nam wspomnianą pojemność 50 tysięcy. Pojemność, która dziś, pod koniec 2024 roku, jest jeszcze wystarczająca. Ale wkrótce może się na naszym niebie zrobić bardzo ciasno.”

W artykule PAŻP przedstawiła również swoje działania na rzecz poprawy zarządzania polskim niebem, wskazując, że w 2024 roku na ten cel przeznaczyła ponad 150 milionów złotych. Jednocześnie Agencja zapowiedziała realizację około 100 projektów rozwojowych o łącznym budżecie przekraczającym 1,3 miliarda złotych w nadchodzących latach.


Treść publikacji wzbudziła szczególne zainteresowanie naszej redakcji zwłaszcza w kontekście przedstawionej pojemności. Dostrzegając istotne niejasności, zdecydowaliśmy się wystąpić z oficjalnym zapytaniem zarówno do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, jak i do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. W listopadzie 2024 roku przesłaliśmy szereg pytań do rzecznika prasowego PAŻP, załączając do wiadomości redakcję Portalu Money.pl.


W piśmie zwróciliśmy uwagę, że sposób prezentacji danych budzi poważne trudności interpretacyjne. Skoro wątpliwości pojawiły się nawet w środowisku ekspertów zarządzania ruchem lotniczym, uznaliśmy za zasadne wystąpienie o doprecyzowanie metodologii wyliczeń oraz wyjaśnienie znaczenia wartości 50 tysięcy statków powietrznych w kontekście bieżących i przyszłych działań Agencji.


Wskazaliśmy, że mimo prób nie udało nam się samodzielnie ustalić przyjętej metodologii obliczeń. W związku z faktem, iż w 2019 roku Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wdrożyła koncepcję Free Route Airspace (POLFRA), rezygnując z tradycyjnych dróg lotniczych, zapytaliśmy również, jakie założenia zostały przyjęte przy dokonywaniu obliczeń i jakie korytarze zsumowano zwłaszcza w kontekście ich likwidacji.


Poprosiliśmy również o przedstawienie informacji na temat docelowej wartości pojemności przestrzeni powietrznej nad Polską, którą PAŻP zamierza osiągnąć w perspektywie najbliższych lat, oraz wskazanie, na jakich prognozach wzrostu ruchu lotniczego oparto te szacunki. Zasygnalizowaliśmy potrzebę wyjaśnienia, jakie działania podjęte dotychczas przez Agencję przyczyniły się do zwiększenia pojemności, w jakim stopniu (liczbowo lub procentowo) wpłynęły na jej wzrost oraz jak szacowany jest dalszy roczny przyrost w kolejnych okresach.


23 grudnia 2024 roku Urząd Lotnictwa Cywilnego przesłał odpowiedź, informując, że właściwym adresatem przesłanych pytań jest Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. Jak wskazano w odpowiedzi zadania związane z zarządzaniem przestrzenią powietrzną, w tym określanie deklarowanych pojemności i przekazywanie wyników do Network Managera, zgodnie z ustawą z dnia 8 grudnia 2006 r. o PAŻP oraz zapisami AIP Polska, należą wyłącznie do kompetencji Agencji.


Do dziś PAŻP nie udzieliła odpowiedzi na skierowane przez nasz Portal zapytania prasowe w tej sprawie. Do rzecznika Agencji zwracaliśmy się dwukrotnie - bez rezultatu.


Może nikt tego nie czyta.

Tematyka zarządzania ruchem lotniczym nie należy do zagadnień szeroko rozpoznawalnych w debacie publicznej. Pozostaje obszarem wiedzy specjalistycznej, zarezerwowanej głównie dla wąskiego grona ekspertów. Być może dlatego uznano, że informacje na ten temat nie przyciągną szerszego zainteresowania i nie wymagają pogłębionego wyjaśnienia.


Tymczasem zrozumienie przekazu Agencji wydaje się kluczowe, zwłaszcza w świetle wzrostu wysokości opłat nawigacyjnych i planowanych inwestycji.


Przypomnijmy: w latach 2025–2029 PAŻP zamierza przeznaczyć na rozwój 1,4 miliarda złotych, z czego niemal 1 miliard ma zostać wykorzystany na działania w kluczowym obszarze skuteczności działania „Przepustowość”, która – jak mogłoby się wydawać po lekturze wspomnianego artykułu – już dziś, po zsumowaniu jakichś korytarzy dysponuje ogromnym potencjałem pojemności - 50 tysięcy statków powietrznych.


Dla porównania zgodnie z danymi przedstawionymi przez EUROCONTROL, w 2024 roku średnia liczba lotów dziennie w polskiej przestrzeni powietrznej wynosiła nieco ponad 2000 (dwa tysiące). Wskazuje to na ogromny potencjał rozwoju sektora lotniczego w Polsce. Trudno jednoznacznie wskazać, kiedy nastąpił przełom, o którym mowa w przekazach medialnych.


Dane na miarę potrzeb

Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, posiadająca ustawowy monopol na świadczenie kluczowych usług w polskiej przestrzeni powietrznej, zdaje się nie traktować potrzeby zapewnienia opinii publicznej pełnych i przejrzystych informacji jako priorytetu.


Publikowane treści, finansowane ze środków pochodzących od przewoźników lotniczych, a pośrednio od pasażerów, przyjmują formę jednostronnej narracji, która zamiast wyjaśniać złożoność procesów zarządzania ruchem lotniczym, utrwala wygodny obraz rzeczywistości. W istocie najwygodniejszym rozwiązaniem wydaje się dziś publikowanie informacji w wybranej formie, w dogodnym czasie i w preferowanym kształcie — przy wsparciu portali, które za odpowiednią opłatą udostępniają miejsce na takie treści.


Po co jest ten miś? Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta.Wiesz co robi ten miś? To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo!”

Jak wskazał minister Maciej Lasek w odpowiedzi na interpelację poselską, „pozycja rynkowa PAŻP jest pozycją monopolistyczną, będącą kwalifikowaną postacią pozycji dominującej, jest to jednak inny rodzaj pozycji dominującej niż ten, o którym mowa w przepisach ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów”.


I już.






Najlepszy Portal Branżowy

bottom of page